|
„Mąż, który
musi wiele rzeczy cierpliwie znosić w pracy, wyładowuje się na nas. W
biurze jest barankiem, a w domu — lwem. Jest to podstawowy problem naszego
małżeństwa” — uważa Danuta, młoda żona pewnego urzędnika. „Żona zawsze
mnie krytykuje i widzi wszystko w negatywnym świetle!” — skarży się
Grzegorz, mechanik samochodowy. „Siostra zawsze próbuje mnie poniżać. Z
powodu jej lekceważenia straciłam poczucie własnej wartości” — wyznaje
Elżbieta, uczennica. „Za upokarzające uważam wybuchy gniewu żony. Gdy
podczas śniadania spadnie mi trochę konfitur na krawat lub na obrus,
natychmiast wszczyna kłótnię, która doprowadza mnie do rozstroju
nerwowego” — mówi z bólem serca Stanisław, księgowy.
Wymagana
przez Chrystusa w kazaniu na górze miłość do nieprzyjaciół nie jest
oderwaną od życia ideą. Ten drugi człowiek, kimkolwiek by on nie był, jest
moim bliźnim. Faktycznie bardziej niż jego samego nienawiścią niszczę swój
własny charakter.
PRACA NAD
SOBĄ I NAD BLIŹNIMI
Aby żyć z
tym przekonaniem, potrzebna jest nieustanna praca nad sobą. Jest to długi
proces — nie bez upadków, które przynoszą rozczarowanie. Uczuć wprawdzie
nie da się wyeliminować, można jednak z miłości je poskromić. Nie mając
sobie za złe własnych słabości, będziemy obchodzić się ze sobą z większą
wyrozumiałością. Cierpliwość w stosunku do samego siebie prowadzi do
wolności, która nie tylko toleruje drugiego człowieka, lecz także
podtrzymuje go na duchu. Ignorowanie pewnych spraw czy też nie reagowanie
z rozdrażnieniem na złe słowa to nie przejaw słabości, lecz wynik
wewnętrznej naszej przemiany. []
To, co łatwo
mogłoby wytrącić mnie z równowagi, traktuję jako błahostkę. Jeżeli w mojej
obecności ktoś zostanie obrażony, stanę w jego obronie. I to będzie dla
mnie ważniejsze od samoobrony. Ćwiczę się w tym, by upatrywać w złośliwym
obrażaniu kogoś chorobę i bardziej zabiegać o lekarstwo niż o nieprzyjemną
odpowiedź.
Pozytywne uczucia są podstawą wzajemnego zrozumienia. Często problemy
wywołuje tylko jedno nierozważnie wypowiedziane słowo. „Do niedawna
potrzebowaliśmy w każdej rozmowie sędziego, który miał rozstrzygać, kto ma
rację, i pokazywać czerwoną kartkę. Obecnie uznaliśmy swoje gwałtowne
reakcje za dziecinne” — w ten sposób pewne małżeństwo opisało decydujący
przełom we wzajemnych stosunkach, który doprowadził je aż do srebrnych
godów.
Odwaga w
stosunku do samego siebie i życzliwy wkład w świadomą odpowiedzialności
więź wymagają wzajemnego szacunku oraz poczucia własnej godności.
Powinniśmy się tego nauczyć. Najszybciej sprawdzi się to w kontaktach z
ludźmi z poczuciem humoru, którzy nie przejmują się zbytnio osobistymi
niedociągnięciami. Humor wypływający z serca umożliwia nam pojednanie i
pokój. Staje też na przeszkodzie przypływowi złości. Poczucie humoru może
nas ustrzec przed niepotrzebnym sprawianiem sobie nawzajem bólu.
|
|