Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > czytelnia > dlaczego biedni... dokument tekstowy  
 

DLACZEGO BIEDNI
ŻYJĄ WOKÓŁ NAS?

TOMASZ SULEJ

 
 

Gdy myślę o swoim pierwszym spotkaniu z biednymi ludźmi, to przypominam sobie grupkę dzieci, które wiele lat temu zapukały do drzwi mieszkania moich rodziców. „Proszę pana, jesteśmy bardzo głodni, czy mógłby nam pan dać coś do jedzenia?” — zapytał mojego tatę mniej więcej 10-letni chłopiec. Byłem wtedy w jego wieku. Ojciec przygotował dla nich kanapki i powiedział, abym dobrze zapamiętał sobie te biedne dzieci. Tak, zapamiętałem dobrze to zdarzenie. Nigdy dotąd nie widziałem, aby ktoś jadł tak szybko i z takim apetytem.

Kiedyś spotkałem w pociągu żebraka, który prosił podróżnych o drobne datki. Pamiętam, że ludzie różnie na to reagowali. Jedni spoglądali w okno, jakby właśnie zauważyli tam coś ciekawego, inni patrzyli na żebraka z zakłopotaniem, z niecierpliwością czekając, kiedy sobie pójdzie. Nieliczni sięgnęli po portfele i dali parę groszy.

Skąd takie właśnie reakcje? Wiemy, że wielu żebrzących to po prostu zwykli naciągacze, którzy „zarobione” w ten sposób pieniądze wydadzą na tanie wino. Jest to fakt. Ale czy to znaczy, że możemy nie reagować na ludzką nędzę?

Pewnego razu jeden z moich znajomych zauważył w barze na dworcu PKP kilku bezdomnych. Dla każdego z nich kupił wtedy zupę i kanapki. Odtąd przez kilka tygodni zaglądał do tego dworcowego baru. Za każdym razem przynosił bezdomnym coś do jedzenia. Wraz z przyjaciółmi zastanawialiśmy się wtedy, jak moglibyśmy pomóc tym biednym ludziom, ale ku naszej rozpaczy nie udało nam się wymyślić czegoś konkretnego, ponieważ większość bezdomnych nie chce zmienić swojego stylu życia.
Sądzę, że każdy z nas nieraz spotkał na swej drodze biednych ludzi. Co by było, gdyby to sam Jezus przyszedł kiedyś do nas w przebraniu żebraka?

SYMPATYCZNY WŁÓCZĘGA

Oto, co przydarzyło się kiedyś pewnemu człowiekowi, który spotkał na swej drodze „włóczęgę”. Tomasz H. mieszkał na wsi. Razem z żoną i dwójką dzieci jechali właśnie do miasta na zakupy. W pewnym momencie Tomasz zauważył starszego mężczyznę idącego samotnie drogą w przeciwnym kierunku. Było w tym człowieku coś, co przykuło jego uwagę, prawdopodobnie pogodny wyraz twarzy. Gdy rodzina wracała już z zakupów, nadal podążał tą samą drogą. Widząc to, Tomasz zatrzymał się i zaproponował mu podwiezienie. Po kilku minutach wspólnej jazdy zdecydował się zaprosić go do siebie na noc. W domu okazało się, że buty tego starszego człowieka mają dziurawe podeszwy, tak więc jego stopy były brudne i na dodatek pokryte pęcherzami. Żona Tomasza wzięła więc miskę i umyła mu nogi. Starszy człowiek okazał się niezwykle sympatyczny. []

Dzieci polubiły go od pierwszej chwili. Trzymając je na kolanach, opowiadał im różne historie. Wyglądało na to, że był to także człowiek głęboko wierzący. Rano gość otworzył Biblię i podzielił się z gospodarzami wieloma budującymi myślami. O sobie mówił niewiele, w zasadzie tylko to, że chce odwiedzić kogoś mieszkającego ponad 150 km stąd i na ten cel dostał od swojej rodziny trochę pieniędzy na autobus. Zanim odszedł, opowiedział o tym, co mu się przydarzyło dzień wcześniej w pobliskim mieście. Otóż zatrzymał się przy domu pewnego człowieka i poprosił o wodę, ale ten odparł, że nie ma w zwyczaju pomagać obcym ludziom i kazał mu natychmiast odejść. Okazało się, że dla Tomasza i jego żony była to bardzo istotna informacja. Planowali właśnie zainwestować spore pieniądze w jakieś przedsięwzięcie do spółki z tamtym człowiekiem. To, co powiedział podróżnik, sprawiło, że zaniechali tego zamiaru. Czas pokazał, że była to mądra decyzja. Ów człowiek nie był wcale tym, za kogo się podawał, i wkrótce zniknął z miasta. Od tamtej pory Tomasz nigdy nie żałował swojego zwyczaju pomagania biednym ludziom.

Gdy otworzymy Ewangelię Mateusza, to przekonamy się, że Bóg utożsamia się z biednymi i znajdującymi się w potrzebie. Czytamy tam m.in. (w 25. rozdziale), że w przyszłości Bóg oddzieli sprawiedliwych od niesprawiedliwych na podstawie tego, jak odnosili się do ludzi, którym brakowało w życiu szczęścia. Jeśli odwiedzasz chorego — mówi Bóg — odwiedzasz Mnie. Ubrania, które przekazujesz potrzebującym, dajesz Mnie. To zadziwiające! Poprzez okazywanie miłosierdzia biednym okazujemy miłosierdzie Bogu. To On kryje się za drżącymi wargami i błagającymi oczyma.

Czy zwróciliście uwagę na to, że największe w historii objawienie się Boga ludziom odbyło się jakby w przebraniu? Izraelici w czasach Jezusa oczekiwali Mesjasza. Według nich miał to być jednak potężny król, doskonały wojownik, ktoś, kto by ich uwolnił od rzymskiego okupanta. A kogo posłał im Bóg? Pokornego wiejskiego stolarza. “Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi” — pisał o Nim prorok Izajasz. Kiedyś na górze Synaj objawił się w mocy jako potężny Bóg, ale w Betlejem pojawił się jako bezbronne dziecko w ubogiej rodzinie. []

BYŁEM GŁODNY, BYŁEM W WIĘZIENIU...

Przyjrzyjmy się innej historii z życia. Opowiedziała ją Marianna S., wspominając zdarzenie, kiedy to jej ojciec powiedział pewnemu biednemu człowiekowi „nie”. Wieczorem w domu rodziców Marianny gościło właśnie kilka rodzin z sąsiedztwa. Kilka osób miało zatrzymać się na noc. Wszyscy zgromadzeni wtedy w ich domu byli chrześcijanami. Tego wieczora czytano fragment z Ewangelii Mateusza, w którym jest mowa o miłowaniu nieprzyjaciół. Tuż po zakończeniu rozważania rodzice Marianny usłyszeli jakiś dochodzący z kuchni hałas. Okazało się, że w drzwiach stał ubrany w łachmany starszy człowiek. Trzymał w ręku kartkę papieru. Ojciec wziął ją od niego i przeczytał: „Jestem głuchy i niemy. Potrzebuję miejsca do spania na dzisiejszą noc. Czy możecie mi pomóc?”

Gdy rodzina zebrała się, by wspólnie podjąć decyzję, wszyscy doszli do wniosku, że nie ma ani jednego wolnego łóżka. Postanowili jednak wysłać ubogiego staruszka do domu sąsiadów. Gdy ojciec Marianny wrócił do stołu, przy którym przed chwilą wszyscy studiowali Biblię, najpierw był dziwnie skupiony i milczący, a potem nagle powiedział: „Właśnie mieliśmy okazję zastosować w praktyce to, o czym mówiliśmy tego wieczora. Niestety, skończyło się tylko na teorii. Muszę zawołać tego człowieka i zrobimy dla niego miejsce”.

Szybko wybiegł na zewnątrz, spojrzał przed siebie, ale po człowieku nie było już ani śladu. Przez następne dziesięć lat zdarzenie to bardzo obciążało sumienie ojca Marianny. Cały czas pragnął, aby jeszcze raz mieć okazję sprawdzić w praktyce to, do czego był święcie przekonany. W końcu nadszedł dzień kolejnej szansy. Rodzina Marianny przeniosła się do innego, mniejszego domu. Pewnego razu, gdy siedzieli przy kolacji, rozległo się pukanie do drzwi. Gdy je otworzyli, zobaczyli żebraka. Jego ubranie było połatane i do tego brudne.

— Proszę pana, jestem głodny i zziębnięty. Nie udało mi się również znaleźć miejsca na noc...
— Proszę wejść! — powiedział ojciec Marianny, niemalże siłą wciągając go do środka. „Bóg daje mi kolejną szansę i tym razem nie mogę Go zawieść” — pomyślał. []

Tę noc, po sutej kolacji i ciepłej kąpieli, żebrak spędził w łóżku taty Marianny, gdy ten spał tymczasem na podłodze. Okazało się również, że żebrak miał na ręce czyraki. Ojciec Marianny wstawał więc w nocy i zmieniał mu opatrunki. Następnego dnia zabrał go do lekarza. Później powiedział: „Mam nadzieję, że już nigdy więcej nie zmarnuję szansy udzielenia pomocy biednym ludziom i nie rozminę się z zasadą mówiącą, aby kochać bliźniego jak siebie samego”.

UBOGICH ZAWSZE MIEĆ BĘDZIECIE

Gdy 2000 lat temu Jezus chodził po tej ziemi, zawsze utożsamiał się z bezbronnymi i bezsilnymi. Tak samo jest i teraz — Jego oczkiem w głowie są ludzie biedni i przez wszystkich opuszczeni.

Apostoł Jakub napisał w swoim pasterskim liście: „Prawdziwym i nienagannym chrześcijaninem z punktu widzenia Boga Ojca jest ten, kto troszczy się o sieroty i wdowy, wiernie trwa przy Panu i nie ulega złym wpływom tego świata” 1,27 Biblia Słowo Życia. „Drodzy bracia, nie ma sensu mówić, że macie wiarę i że jesteście chrześcijanami, jeśli nie potwierdzacie tego czynami. Czy taka wiara może kogoś zbawić? Jeśli twemu przyjacielowi zabraknie odzieży i jedzenia, a tym mu powiesz: »No cóż, idź z Bogiem, nie marznij i nie głoduj«, nie dając mu przy tym tego, czego potrzebuje, jakiż będzie miał z tego pożytek?” 2,14-16 Biblia Słowo Życia.

Jaki stąd wniosek? Jeżeli odczuwamy potrzebę udzielenia pomocy biednym ludziom, to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaangażować się w taką służbę. Wśród takich ludzi Jezus czułby się jak u siebie. Dlaczego biedni ludzie są dla Niego tak szczególni? Dlatego że rozumieją, co znaczy życie z łaski. Bóg potrzebuje ludzi, którzy będą gotowi przyjąć Jego łaskę i miłosierdzie. Biedni ludzie są skazani na naszą dobroć i współczucie. Niektórzy z nas mają specjalne predyspozycje do takiej służby i co więcej, chcą zrobić coś w tym względzie. []

Niestety, zdarza się, że ktoś chce wykorzystać cudzą dobroć i współczucie. Aby uniknąć takich sytuacji, gdy nasza pomoc mogłaby trafiać do niewłaściwych osób, niechrześcijanie, zanim zdecydują się tej pomocy udzielić, powinni sprawdzić, czy ubiegające się o pomoc osoby rzeczywiście są w trudnej sytuacji. Wspieranie naciągaczy czy ludzi uchylających się od pracy byłoby na pewno postępowaniem niewłaściwym, obcym chrześcijańskiej etyce.

Świat przegrywa walkę z nędzą. Jak wynika ze „Sprawozdania na temat rozwoju świata”, opublikowanego 16 września 1999 r. przez Bank Światowy, na początku trzeciego tysiąclecia półtora miliarda ludzi będzie żyło za mniej niż jednego dolara amerykańskiego dziennie. Specjaliści uważają, że w roku 2015 nędza dotknie prawie dwa miliardy ludzi. „Przegrywamy walkę z nędzą, co może doprowadzić do wzrostu niestabilności społecznej” — stwierdził Joseph Stiglitz, wiceprezes Banku Światowego. Według ONZ światowe wydatki na zbrojenia wynoszą 800-900 miliardów dolarów rocznie. Tymczasem wystarczyłoby 130 miliardów dolarów, aby zapewnić dach nad głową, zdrową wodę i podstawową opiekę medyczną dla 1,3 miliarda ludzi żyjących w nędzy.

Jeśli chcemy codziennie spotykać Jezusa, to najprędzej znajdziemy Go w drugim człowieku. Pamiętajmy o Jego słowach: „Byłem głodny, byłem chory, byłem przychodniem, byłem...”

Opracowano na podstawie książki L. Melashenki i T. Crosby’ego pt. „In the Presence of Angels”, wydanej przez Pacific Press w 1995 roku.

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 



 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL Sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank: BPH PBK VI/O w Warszawie, PLN: 11 1060 0076 0000 3200 0074 4691
Bank Swift ref. BPH KPL PK