|
POWRÓT DO DOMU
BARBARA NIEMCZEWSKA
„Nie nazywajcie mnie
Noemi, nazywajcie mnie Mara, gdyż Wszechmogący napoił mnie wielką
goryczą.
Bogata wyszłam, a Pan zgotował mi powrót w niedostatku; dlaczego
więc nazywacie mnie Noemi,
skoro Pan wystąpił przeciwko mnie, a Wszechmogący zło mi zgotował?
Tak powróciła Noemi a wraz z nią Rut Moabitka, jej synowa, z pól
moabskich.
A przyszły do Betlejemu na początku żniwa jęczmiennego”.
RUT 1,20-22
Maleńka Księga Rut
składająca się tylko z czterech rozdziałów, to niezwykła księga,
nasycona wielowątkową fabułą, opisująca piękną przyjaźń trzech
kobiet i ukryte działanie ręki Opatrzności. To jedna z dwóch ksiąg
Starego Testamentu, której głównymi bohaterkami są kobiety. Można
także powiedzieć, że to kobieca Księga Hioba, bo historia Noemi
bardzo przypomina tragedię, jaka dotknęła bogobojnego męża. Postawa
Noemi i Hioba w obliczu nieszczęścia jest także podobna. Każde z
nich przyjmuje spadające nań nieszczęścia jako dzieło Boga. Noemi
wyraźnie o tym mówi oskarżając Boga słowami: „Wszechmogący zło mi
zgotował”. Czy rzeczywiście sam Wszechmogący zgotował jej zło? Czy
my sami myślimy podobnie, gdy dotykają nas nieszczęścia? Ludzie
często mówią: „Bóg mnie pokarał”.
Noemi to wdowa, która po
dziesięciu latach emigracji wraca do domu, do Betlejem w Judzie.
Jest biedna, zgorzkniała, sama nazywa siebie „Mara”, czyli gorzka,
bo imię, które nosi od urodzenia, a które znaczy „Sama słodycz” nie
przystaje do sytuacji. Idzie od pól Moabskich, mija Morze Martwe,
przechodzi przez Jordan i podąża w kierunku
Betlejem, co znaczy „dom chleba”, do którego wraca, bo usłyszała, że
Pan ujął się za swoim ludem i dał chleb. Wraca na początku żniwa
jęczmiennego.
Nie wiemy, dlaczego jej
rodzina, której głową był Elimelech, którego imię znaczy „Bóg mój
jest królem”, udała się właśnie do Moabu uciekając przed głodem.
Ammonici i Moabici to potomkowie Lota i jego dwóch córek, to
pokolenie poczęte z kazirodztwa, to kraj wszelkiej nieprawości i
wszeteczeństwa. Do takiego kraju emigruje z powodu
klęski głodu bogaty Elimelech z żoną Noemi i ich dwoma synami. Nie
znamy pobudek, jakie kierowały Elimelechem, ale ta emigracja nikomu
na dobre nie wyszła.
Na obczyźnie umiera najpierw
głowa rodziny, i Noemi zostaje sama z dwoma synami, którzy jakiś
czas potem biorą sobie za żony Moabitki — Orpę i Rut. Po jakimś
czasie obaj synowie Noemi umierają. Księga Rut nie dostarcza nam
pełnych informacji o przyczynach zgonów mężczyzn. Noemi zostaje
sama, osierocona przez męża i synów, w obcym kraju, bez rodziny.
Według ówczesnych obyczajów jest nikim. Nie ma też żadnego
zabezpieczenia, to nie czasy rent rodzinnych ani zasiłków
socjalnych. Jej synowe są w lepszej sytuacji, mogą wrócić na łono
swoich rodzin i wyjść ponownie za mąż. Są
wciąż młode i z pewnością atrakcyjne. []
Noemi ma tylko jedno wyjście
w tej dramatycznej sytuacji — musi wrócić do domu. Droga do domu
będzie wiodła w skwarze, w goryczy i w poczuciu klęski. To powrót
daleki od triumfu. Bywa w życiu tak, że powrót do domu, do rodziny
jest jedynym wyjściem z dramatycznej sytuacji.
W naszym życiu często jest
tak, że gonimy za czymś lepszym, pragniemy zmiany, uciekamy od
trudów życia, idziemy na skróty, zamiast z Bożą pomocą uporać się z
nimi. Podobnie jak Elimelech odchodzimy do miejsca, które jawi nam
się jako lepsze i podobnie jak on, nigdy nie wiemy, czym się to dla
nas skończy. Nie zawsze wybieramy miejsce, które Bóg życzyłby sobie,
abyśmy wybrali.
Wolą Boga było, aby
Izraelici nie nawiązywali z Moabitami żadnych relacji. Elimelech
zlekceważył Boże zalecenie i zadziałał sam
wciągając w to swoją rodzinę. On, jako głowa rodziny, dobrze
wiedział, że działa wbrew woli Bożej. Elimelech stracił życie i
bogactwo, a my, być może, za podobne odejścia i wybory niezgodne z
wolą Bożą płacimy śmiercią duchową, zapominamy o Bogu i tracimy te
wartości, z którymi wyszliśmy? Życie zna wiele takich przypadków.
Mamy wiele wspólnego z bohaterami Starego Testamentu. Natura
człowieka nie zmieniła się, zmieniają się okoliczności.
Być może Noemi czuła, że
decyzja jej męża nie była zgodna z wolą Boga, bo Noemi musiała znać
Pięcioksiąg. W całym jej postępowaniu, już po
stracie najbliższych, jest to wyraźnie widoczne. Noemi jest świadoma
swoich działań w oparciu o Prawo. Być może nie miała wpływu na
decyzje podejmowane przez Elimelecha i być może musiała
podporządkować się woli męża, tego nie wiemy, a Pismo milczy na ten
temat. Ale poczucie winy jest widoczne w jej pojmowaniu
konsekwencji, jakie spadły na jej rodzinę. W swoim nieszczęściu
widzi karę od Boga i głośno to wyraża.
Pogrzebała męża i synów, być może patrzyła na ich śmierć i zadawała
sobie wtedy pytanie: „dlaczego?”. Wielu z nas w obliczu nieszczęścia
zachowuje się podobnie. Często zapominamy, że niektóre z nieszczęść,
jakie na nas spadają, są konsekwencjami naszych wcześniejszych
wyborów.
Jednakże Noemi musiała być
bogobojną kobietą, dobrym i ciepłym człowiekiem, mądrą matką i
teściową, bo dowodem na to jest piękna przyjaźń, jaka łączy ją z
synowymi, Moabitkami, kobietami odmiennej kultury i religii. To
właśnie te synowe trwają przy niej, nie opuszczają jej w
nieszczęściu, a gdy Noemi decyduje się powrócić do Betlejem,
postanawiają jej towarzyszyć. Noemi ma daleko więcej szczęścia od
Hioba, bo jej nie opuszczają przyjaciółki, co więcej, nikt jej nie
oskarża o to, że ponosi winę za bieg wydarzeń. []
Noemi, choć w swoim
rozumieniu, dotknięta ciężko przez Boga, modli się do Niego o swoje
synowe i wyraża to słowami: „Niech Pan okaże wam dobroć, jak wy
okazałyście zmarłym i mnie. Niech Pan sprawi, aby każda z was
znalazła dom u boku swojego męża; i pocałowała je. A one wtedy
głośno zapłakały.”
RUT 1,8-9
Ile w tej kobiecie wdzięczności, ile miłości. Ból po stracie
najbliższych nie zaciemnia jej uczucia wdzięczności do bliskich
kobiet. Noemi ma dobre serce, wypełnione miłością i wdzięcznością do
żon swoich synów. To piękny przykład. Jak często my, dotknięci
nieszczęściem, zapominamy o innych ludziach żyjących obok nas,
koncentrując się na sobie, na własnym bólu i cierpieniu.
Czy możemy wyobrazić sobie tę scenę? Spójrzmy na te trzy kobiety
dotknięte nieszczęściem, utratą najbliższych. One nie złorzeczą, nie
przeklinają, one wspierają się tak, jak najlepiej potrafią. Noemi
nie wykreśla Boga ze swojego życia, chociaż obarcza Go
odpowiedzialnością za to, co ją dotknęło. Bóg musiał być ważny w jej
życiu, ona widziała Jego sprawczą rolę we wszystkim, podobnie jak
Hiob, który także przypisuje Bogu wszystkie wydarzenia, mówiąc „Bóg
dał, Bóg wziął, niech imię Pańskie będzie błogosławione”. Jej
nieobłudną wiarę widziały synowe, ona im musiała czymś zaimponować,
skoro postanowiły zostać z nią, zostawić swój kraj, swoje rodziny i
iść w nieznane, do nieznanego narodu, obcej religii, innych
obyczajów. One nie bały się jej Boga. Jeśli Rut z determinacją mówi
do teściowej: „Nie nalegaj na mnie, abym cię opuściła i odeszła od
ciebie; albowiem dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty zamieszkasz
i ja zamieszkam; lud twój — lud mój, a Bóg twój — Bóg mój. Gdzie ty
umrzesz, tam i ja umrę i tam pochowana będę. Niech mi uczyni Pan,
cokolwiek zechce, a jednak tylko śmierć odłączy mnie od ciebie”.
Jeśli wypowiada takie słowa, to znaczy, że zaufała temu Bogu
RUT 1,16-17
i zaufała swojej teściowej, co więcej, pokochała ją.
Co człowiek sieje to i zbiera. Ta stara, życiowa prawda objawia się
na każdym etapie naszego życia. Próbuję sobie wyobrazić, jak
zachowała się w przeszłości Noemi, gdy obaj jej synowie
przyprowadzili do domu te dwie poganki, które wzięli sobie za żony.
Jak je potraktowała, jaki miała stosunek do tych mieszanych
małżeństw? Jednego możemy być pewni: postawa Noemi przyniosła owoce
w postaci przyjaźni, zaufania i polegania na Bogu. Dwie młode
kobiety obdarzyły ją miłością i przyjaźnią nie bez powodu. Nic się
nie dzieje bez przyczyny. A głębokie zaufanie do Boga Izraela
musiało ukorzenić się w Rut o wiele wcześniej, zanim dotarły na
rozstajne drogi.
Noemi nie musiała wszak zaakceptować wyboru, jakiego dokonali jej
synowie, ale uszanowała ten wybór i ludzi w to uwikłanych.
Jakże często nasze „ja” uniemożliwia przyjęcie takiej postawy. Jakże
często odmawiamy naszym bliskim prawa decydowania o własnym losie
nie szanując ich wyborów. Dla rodziców jest to trudne, ale możliwe
pod warunkiem, że przed własnym „ja”, postawimy wolność wyboru
naszego dziecka. []
Noemi postanawia zatem wrócić do domu, do ojczyzny. W Moabie, gdzie
od dziesięciu lat mieszka, straciła wszystko, bliskich i bogactwo, z
którym przyszła. Wie już, że Pan ujął się za ludem Izraela i dał mu
chleb. Nie ma więc już klęski głodu i jest pora żniw. Dobry czas na
powrót, deszcze nie padają, świeci słońce i jest co jeść.
Noemi ma opracowaną strategię powrotu i chce skorzystać z wszelkich
przysługujących jej praw, których nabyła także jej synowa. Bóg w
swojej mądrości ustanawiając prawa i obowiązki dla ludu izraelskiego
niczego nie pominął. Dał zabezpieczenie najsłabszym społecznie
jednostkom: sierotom, wdowom i obcym przybyszom.
W V Księdze Mojżesza w 24 rozdziale, od 19. wiersza znajdujemy
prawo, na którym opiera się Noemi podejmując decyzję o powrocie do
domu: „Gdy będziesz żął zboże na swoim polu, a zapomnisz snop na
polu, to nie wracaj, aby go zabrać. Niech pozostanie dla obcego
przybysza, dla sieroty i dla wdowy, aby ci błogosławił Pan, Bóg
twój, we wszystkim, co czynisz. Gdy będziesz otrząsał swoje drzewo
oliwne, to nie przeglądaj za sobą gałązek. To, co pozostanie, będzie
dla obcego przybysza, dla sieroty i dla wdowy. Gdy będziesz zbierał
winogrona ze swojej winnicy, to nie zabieraj ostatków winobrania.
To, co pozostanie, będzie dla obcego przybysza, dla sieroty i dla
wdowy.
Pamiętaj też, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej; dlatego ja
nakazuję, abyś to czynił”.
Ile w tym Bożej mądrości i szacunku dla ubogiego i przybysza. To nie
jest jałmużna na wyciągniętej ręce, ale praca, która daje poczucie
sensu życia. Praca na polu, w gaju oliwnym i w winnicy. Tak ręka
Opatrzności działa w naszym życiu. Ta ręka
Opatrzności ma ludzkie linie papilarne, bo to człowiek człowiekowi
wychodzi z pomocą. A więc Noemi wie, że gdy
tylko wróci, to nie zginie z głodu. I to jest najważniejsze w tej
chwili. Wybiera powrót w biedzie, powrót
daleki od triumfalnego, wraca upokorzona i zgorzkniała, ale wraca do
właściwego miejsca; udaje się na dobrą drogę, na drogę powrotu, nie
tylko do domu, ale i do Boga Izraela.
O tych prawach przysługujących wdowom, sierotom i przybyszom Noemi
musiała opowiedzieć swojej synowej dużo wcześniej, bo Rut wie, jak
znaleźć się w nowej sytuacji i natychmiast przystępuje do działania.
Idzie do pracy na pole. Jest przecież początek żniwa jęczmiennego i
Pan tak sprawia, że Rut trafia na pole Boaza, ich dalekiego krewnego
i wykupiciela, człowieka, który ma wrażliwe serce i zna obowiązki
względem innych ludzi, który nie waha się ani przez chwilę, aby
przyjść z pomocą. Nie naruszając godności osoby potrzebującej,
pomaga jej w uczciwym zapracowaniu na utrzymanie.
Boaz już wie z kim ma do czynienia, już mu powiedzieli, kto to jest,
ta cudzoziemka, jest pod wrażeniem jej stosunku do teściowej, i z
pełnym uznaniem odnosi się do Moabitki. Błogosławi jej słowami:
„Niech ci wynagrodzi Pan twój postępek i niech będzie pełna twoja
odpłata od Pana, Boga izraelskiego, do którego przyszłaś, aby się
schronić pod jego skrzydłami”.
RUT 2,12
[]
Boaz pamięta prawo Boże, ufa swemu Panu i tak pięknie mówi o
skrzydłach Boga, pod którymi ma prawo schronić się każdy przybysz,
który do niego przychodzi. Serce Boaza wypełnia wdzięczność do Boga,
a ona przekłada się na dobre relacje z ludźmi. Ta wdzięczność do
Boga jest siłą napędową w działaniu.
Sam Bóg z Góry Synaj mówi o sobie: „Wy widzieliście, co uczyniłem
Egipcjanom, jak nosiłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was
do siebie. A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i
przestrzegać przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród
wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia.”
2 MOJŻ. 19,4-5
Te skrzydła, symbol Bożego schronienia, to także częsty motyw
występujący w Psalmach Dawida, prawnuka Rut. Dawid dobrze znał to
schronienie. Czy my znamy to schronienie? Czy chronimy się pod
skrzydłami Boga? W Księdze Rut mamy do czynienia z ludźmi, którzy
wypełniają prawo Boże bez zastrzeżeń i korzystają z jego
błogosławieństw. Z tej maleńkiej, cztero-rozdziałowej księgi bije
niesłychana mądrość i pewność, że powrót do domu, do Ojca, jest
zawsze możliwy i zawsze błogosławiony. Że wystarczy tylko zawrócić
ku wyciągniętej ręce Boga, a wszystko stanie się nowe i
błogosławione.
Jakie zatem zmiany zachodzą w życiu Noemi po powrocie do Betlejemu?
Jak odstępuje zło i pojawia się dobro? Te wszystkie
zmiany i obfite błogosławieństwa widzą obserwatorzy z zewnątrz,
widzą je kobiety i mówią do Noemi: „Błogosławiony niech będzie Pan,
który cię dziś nie pozostawił bez wykupiciela, i niech imię jego
będzie głośne w Izraelu. Niechaj ten będzie
dla ciebie krzepicielem duszy i żywicielem w starości, gdyż urodziła
go twoja synowa, która cię miłuje i która jest dla ciebie lepsza niż
siedmiu synów”.
RUT 4,14-15
Patrzcie, Noemi już nie jest nikim. Ona ma pełną rodzinę, Boaza —
wykupiciela, Rut — lepszą niż siedmiu synów i Obeda,
można powiedzieć — wnuka, który będzie dla niej krzepicielem duszy i
żywicielem w starości. Obed będzie dziadkiem dla Dawida, króla
Izraela. Oto jak w genealogię rodu Dawidowego wpisała się z
inspiracji Noemi, Rut Moabitka, o której pamiętamy do dzisiaj. Z tej
pięknej historii wyraźnie widać działanie Opatrzności w życiu
człowieka. Nie mam żadnej wątpliwości, że tylko Bóg może zamienić
zło na dobro, ale tylko wtedy, gdy człowiek świadomie odwraca się od
zła i powraca na drogę prowadzącą do domu. Noemi to zrobiła, i z
całą świadomością podjęła decyzję powrotu, zadecydowała o swoim
losie i pozwoliła zadziałać Bożej Opatrzności.
Jakie znaczenie ma dla nas, w XXI wieku, ta Księga? Czy ona
przystaje do naszego współczesnego świata? Czego możemy się dzisiaj
z niej nauczyć? Którą ścieżkę wybierzemy, aby nią pójść i znaleźć na
jej końcu odpowiedź Boga na nasze problemy? []
Zauważcie, co zaczyna się dziać w życiu Noemi, gdy ta powraca do
domu i zaczyna korzystać z obietnic i prawa? Można powiedzieć, że
otwierają się niebiosa i zaczyna spływać błogosławieństwo na nią i
jej synową Rut. Wystarczyło tylko wrócić i zacząć działać zgodnie z
wolą Boga. Bo powrót do Boga zawsze jest możliwy. Na każdym etapie
życia, w każdej sytuacji i z każdego miejsca. Bóg w swojej
niezmierzonej miłości zawsze ma otwarte ramiona dla wszystkich
swoich dzieci.
Dlaczego zatem odwracamy się od Boga, idziemy swoją własną drogą i
nie chcemy skorzystać z całego bogactwa Bożej mądrości? Dlaczego
żyjemy po swojemu, dlaczego pociąga nas Moab i jego wątpliwe
bogactwo. Na każde z tych pytań istnieje
wiele odpowiedzi, bo życie nie jest ani łatwe ani proste. Ale bez
względu na miejsce i czas, na ilość zakrętów,
niebezpiecznych przepaści, przestępstw, jakie popełniamy, zawsze
jest droga powrotu do Boga. Może zaprawiona goryczą na początek, jak
u Noemi. Ale z każdym dniem powrotu do Boga, dnie stają się coraz
jaśniejsze i błogosławione. I przychodzi taka chwila, w której
zapominamy o tym, co było złe i gorzkie. Zaczynamy dostrzegać
zarówno rzeczy małe jak i wielkie Boże błogosławieństwa.
W otoczeniu Jezusa, jak sprawozdają ewangeliści, znajdowali się
ludzie wierzący w Boga, ale nie nawróceni. Jak to jest możliwe?
Wierzyć w Boga i nie być nawróconym? Znali wszak Prawo, wypełniali
je, czasami bardzo skrupulatnie. Chodzili do Świątyni, gdy wymagał
tego rytuał. Byli to duchowni i tzw. porządni ludzie. Ale coś stało
się z ich sercami. Oni tak naprawdę nie potrzebowali Boga,
ustanawiali własne prawa i stosowali własne kryteria. Oni wiedzieli,
kto jest dobry, a kto nie, kto będzie zbawiony, a kto na to
zwyczajnie nie zasługuje. Ale to Jezus, bez względu na kondycję
duchową człowieka, zaprasza wszystkich, aby powrócili do domu Ojca
pokazując jednocześnie drogę do Niego: „Niechaj się nie trwoży serce
wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele
jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę
przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce,
przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie ja jestem, i wy
byli. I dokąd Ja idę, wiecie, i drogę znacie.”
JAN 14,1-4
Znamy przecież drogę, tak jak znała ją Noemi, aby powrócić do domu.
Mamy, tak jak Noemi, Wykupiciela. Jeśli chcemy znaleźć się w domu
Ojca mamy jedną drogę, Jezusa, który mówi o sobie: „Ja jestem droga
i prawda, i życie, nikt nie przychodzi do
Ojca, tylko przeze mnie.”
JAN 14,6.
Mówi też: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i
obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i
uczcie się ode mnie, że jestem cichy i
pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem
jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje
lekkie.”
MAT.11,28-30
Wystarczy tylko pójść i wziąć to, co proponuje Jezus. Nie musimy żyć
na duchowej emigracji. Rodzina Noemi drogo zapłaciła za fizyczną i
duchową emigrację w kraju, do którego wybrała się wbrew woli Boga.
Jezus zna wszystkie nasze problemy, dlatego proponuje ukojenie, bo
wbrew pozorom, jego jarzmo jest miłe, a brzemię lekkie. Trzeba tylko
spróbować. []
|
|