Polski English Deutch wyjście strona główna
 
  jesteś tutaj: nadzieja.pl > tematy > seria: życie Jezusa dokument tekstowy  
 

ŚWIĄTYNIA PONOWNIE OCZYSZCZONA
ELLEN G. WHITE
(Mat. 21,12-16.23-46; Mar. 11,15-19.27-33; 12,1-12; Łuk. 19,45-48; 20,1-19)

 
 

U progu swej misji na ziemi Chrystus wygonił ze świątyni tych, którzy ją splamili niegodnym handlem. Takie potraktowanie sprawy wystraszyło bezbożnych handlarzy. U schyłku swojej ziemskiej służby Chrystus przyszedł ponownie do świątyni i znalazł ją tak samo zbezczeszczoną, jak poprzednio. Zewnętrzny dziedziniec przypominał targ. Ryk bydła i brzęk monet mieszał się z kłótniami handlarzy, a wśród nich słychać było również głosy osób duchownych. Dostojnicy świątynni sami byli tak zaangażowani w sprawy kupna i sprzedaży oraz w wymianę pieniędzy, a przy tym tak głęboko opanowani chciwością, że w obliczu Boga uchodzili za wcale nie lepszych od złodziei.

Niewielu kapłanów i przywódców żydowskich rozumiało powagę pracy, której wykonywanie było ich obowiązkiem. Na każdą Paschę i Święto Namiotów zabijano tysiące zwierząt, a ich krew zbierali kapłani, wylewając ją potem na ołtarz. Żydzi zżyli się z widokiem krwawej ofiary i zatracili zrozumienie tego, że to grzech stwarza konieczność przelewu krwi zwierzęcej. Nie rozumieli, że wyobrażała ona krew umiłowanego Syna Bożego, która miała być przelana w ofierze za życie świata, i że zwyczaj składania ofiar kierował ludzi ku ukrzyżowanemu Odkupicielowi.

Jezus patrzył na niewinne zwierzęta ofiarne i widział, w jaki sposób Żydzi przeprowadzali te wielkie ceremonie rozlewu krwi i okrucieństwa. Zamiast skruchy za grzechy, zwiększali coraz bardziej liczbę krwawych ofiar, ufając, że uczczą Boga tym bezlitosnym rytuałem. Samolubstwo i chciwość zatwardziły serca kapłanów i rabinów. Z symboli, które miały wskazywać na Baranka Bożego, potrafili także uczynić źródło swoich zarobków. Dlatego w oczach ludzi świętość nabożeństwa ofiarnego została w dużym stopniu zachwiana. Wzbudzało to też oburzenie Chrystusa. Wiedział, że Jego krew, która niedługo miała być przelana za grzechy świata, będzie tak samo nisko ceniona przez kapłanów i starszyznę żydowską, jak krew zwierząt, którą tak obficie szafowali.

Za pośrednictwem proroków Jezus zdecydowanie opowiedział się przeciw tym praktykom. Samuel mówił: „Czy takie ma Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofiarach, co w posłuszeństwie dla głosu Pana? Oto: Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz barani”. Izajasz w swej proroczej wizji odstępstwa Żydów mówił do nich jak do przywódców Sodomy i Gomory: „Słuchajcie Słowa Pana, książęta sodomscy, przysłuchuj się uważnie wskazaniu naszego Boga, ludu Gomory! Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar — mówi Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych cieląt, a krwi byków i jagniąt, i kozłów nie pragnę. Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obliczem, któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce?”. „Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić! Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!” 1 SAM. 15,22; IZ. 1,10-12.16-17.

Ten, który wypowiedział ustami proroków owe proroctwa, teraz po raz ostatni powtarzał swoje ostrzeżenia. Spełniając przepowiednie proroków naród ogłosił Jezusa królem Izraela, a On przyjął ich hołd i godność królewską. Musiał bowiem działać w tym charakterze. Wiedział, że Jego wysiłki zreformowania moralnie zepsutej kasty kapłańskiej są daremne; niemniej jednak Jego dzieło musiało być dokonane. Niewiernemu ludowi należało pokazać dowody boskiego posłannictwa. []

Jeszcze raz Jezus objął przenikliwym wzrokiem zbezczeszczony dziedziniec świątyni, a wszystkie oczy zwróciły się ku Niemu. Kapłani i dostojnicy, faryzeusze i poganie patrzyli ze zdumieniem i trwogą na Tego, który stał przed nimi w majestacie Króla niebios. Jego boskość promieniowała poprzez ludzką postać, nadając Mu majestat i chwałę, których przedtem nigdy nie ujawniał. Ci, którzy stali najbliżej Niego, cofnęli się na tyle, na ile pozwoliła na to ciżba ludzka. Jezus stał poza obrębem tłumu otoczony tylko przez kilku uczniów. Ucichł każdy odgłos, a panująca cisza była nie do zniesienia. Chrystus przemówił słowami, które podziałały na lud jak powiew burzy. „Napisano: Dom mój będzie nazwany domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”. Głos ten dźwięczał w świątyni jak dźwięk trąby. Gniew wypisany na Jego twarzy podobny był pożerającemu płomieniowi. Zwracając się do handlarzy Jezus rozkazał: „Zabierzcie to stąd” JAN 2,16.

Przed trzema laty przywódcy religijni zostali zawstydzeni swoją ucieczką po rozkazie Chrystusa. Od tamtego czasu dziwili się swojemu przestrachowi i bezwarunkowemu posłuszeństwu wobec woli samotnego, skromnego człowieka. Zdawało się im teraz, że ta niegodna uległość nie powinna się nigdy powtórzyć. Jednakże teraz poczuli się bardziej zdruzgotani, gotowi do usłuchania Jego rozkazu z jeszcze większą skwapliwością. Nie było wśród nich nikogo, kto ośmieliłby się zakwestionować Jego autorytet. Kapłani i handlarze uciekli sprzed Jego oblicza, pędząc przed sobą swe bydło.

Po drodze ze świątyni spotykali ludzi, którzy szli z chorymi, spragnionymi widoku Wielkiego Uzdrowiciela. Wieści rozpowszechniane przez uciekających skłoniły niektórych do zawrócenia w obawie spotkania się oko w oko z kimś potężnym, kto samym tylko widokiem nakazał odejść kapłanom i przywódcom. Większość jednakże przecisnęła się przez tłum, aby stanąć przed Tym, który był ich jedyną nadzieją. Mimo ucieczki tłumów z terenów świątyni znaleźli się tacy, którzy pozostali na miejscu, i do nich przyłączali się teraz nowo przybyli. Dziedziniec świątynny wypełnił się ponownie chorymi i umierającymi i jeszcze raz Jezus udzielił im pomocy.

Po pewnym czasie kapłani i dostojnicy zaryzykowali powrót do świątyni. Gdy panika ucichła, opanowała ich ciekawość, co dalej uczyni Chrystus. Podejrzewali, że chce zawładnąć tronem Dawida. Skradając się do świątyni, słyszeli głosy mężczyzn, kobiet i dzieci chwalących Boga, a po wejściu do niej skamienieli, ulegając urokowi tego, co zobaczyli. Ujrzeli uzdrowionych chorych, niewidomych, którym przywrócony został wzrok, głuchych, którzy odzyskali słuch, i ułomnych skaczących ze szczęścia. Szczególną radość okazywały dzieci. Zbawiciel brał je w ramiona, przyjmował ich pełne wdzięczności pocałunki, a niektóre z nich usypiały wsparte na Jego piersi, gdy nauczał lud. Uszczęśliwiony szczebiot brzmiał Jego chwałą. Dzieci powtarzały okrzyk „hosanna!”, który rozlegał się w ciągu poprzedniego dnia, i triumfalnie powiewały palmowymi gałązkami. W świątyni niosło się echo ich głosów: „Błogosławiony, który przychodzi w imię Pana!”. „Oto twój król przychodzi do ciebie, sprawiedliwy on i zwycięski” PS. 118,26; ZACH. 9,9. „Hosanna Synowi Dawidowemu”.

Dźwięk tych radosnych, nieskrępowanych głosów był obrazą dla zarządców świątyni. Postanowili położyć kres tym demonstracjom. Zwracając się do narodu oznajmili, że świątynia została sprofanowana nogami dzieci i ich okrzykami radości. Widząc, że słowa ich pozostają bez odzewu, zaapelowali do Chrystusa mówiąc: „Czy słyszysz, co one mówią?” A Jezus odrzekł: „Tak jest; czy nigdy nie czytaliście: Z ust niemowląt i ssących zgotowałeś sobie chwałę?”. W proroctwach przepowiedziano, że Chrystus ogłoszony zostanie królem i to słowo musiało być spełnione. Kapłani i przywódcy Izraela odmówili głoszenia Jego chwały i dlatego Bóg posłał dzieci, aby świadczyły o Nim. Gdyby zmuszono je do milczenia, kolumny świątyni brzmiałyby na chwałę Zbawiciela.

Faryzeusze byli zakłopotani i zbici z tropu, bowiem Ten, którego nie mogli zastraszyć, objął w swe władanie świątynię, stając na jej straży. Nigdy przedtem Jezus nie przedstawiał sobą tak królewskiego majestatu i nigdy dotąd Jego słowa i dzieła nie posiadały tak wielkiej mocy. Dokonywał cudownych dzieł w Jerozolimie, lecz nigdy wcześniej nie czynił tego w tak uroczysty i imponujący sposób. W obecności ludzi, będących świadkami Jego cudownych dzieł, przywódcy nie ośmielili się okazać Mu otwarcie swej wrogości. A chociaż Jego odpowiedź oburzyła ich i wprowadziła w zakłopotanie, to tego dnia nie mogli niczego podjąć przeciwko Niemu. []

Następnego dnia Sanhedrym ponownie przystąpił do narady w sprawie Chrystusa. Przed trzema laty zażądali od Niego znaku, że jest Mesjaszem, lecz od tego czasu uczynił On w całym kraju wiele cudów. Uzdrawiał chorych, nasycił w cudowny sposób tysiące ludzi, chodził po falach i uciszał wzburzone morze. Czytał w sercach ludzkich jak w otwartej księdze, wyganiał demony i wskrzeszał umarłych. Dostojnicy dysponowali pełnymi dowodami, że jest On Mesjaszem. Toteż zdecydowali się nie żądać żadnego znaku Jego władzy, lecz na podstawie niektórych Jego wypowiedzi zbudować oskarżenie, na mocy którego można byłoby Go skazać.

Udając się do świątyni, w której nauczał, stawiali Mu dalsze pytania: „Jaką mocą to czynisz, i kto ci dał tę moc?”. Spodziewali się, że powie, iż moc tę ma od Boga. Takie oświadczenie gotowi byli obalić. Lecz Jezus wystąpił wobec nich z zapytaniem, które pozornie dotyczyło innej sprawy, uzależniając swą odpowiedź od tego, w jaki sposób ustosunkują się do tego pytania: „Skąd był chrzest Jana? Z nieba czy z ludzi?”.

Kapłani wiedzieli, że był to problem, którego żadna sofistyka nie pozwoli im wytłumaczyć. Jeżeli powiedzą, że chrzest Jana był z nieba, wyjdzie na jaw ich brak konsekwencji, a Chrystus zapytałby wówczas, dlaczego więc mu nie uwierzyli. Jan powiedział o Chrystusie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” JAN 1,29. Gdyby więc kapłani uwierzyli w świadectwo Jana, to nie mogliby odrzucić faktu, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem. Z drugiej strony, gdyby zechcieli obnażyć swoje rzeczywiste przekonania, że praca Jana miała tylko ludzkie motywy, musieliby przyjąć na siebie burzę potępienia, bowiem lud uważał Jana za proroka.

Z rosnącym zaciekawieniem tłum oczekiwał na rozstrzygnięcie. Ludzie wiedzieli, iż kapłani ogłosili swoją akceptację nauk Jana, dlatego też oczekiwali od nich bezwzględnego przyznania, że został On zesłany przez Boga. Jednakże na swoim poufnym posiedzeniu kapłani zadecydowali, że nie dadzą się wciągnąć w pułapkę. Obłudnie przedstawiając swoją nieznajomość rzeczy, odpowiedzieli, że nie wiedzą, skąd mógł być. „Rzekł i On do nich: To i Ja wam nie powiem, jaką mocą to czynię”.

Uczeni w Piśmie, kapłani i przywódcy umilkli. Rozczarowani i zbici z tropu, stali ze spuszczonymi oczami, nie mając już odwagi zwracać się do Chrystusa z dalszymi pytaniami. Przez swe tchórzostwo i brak zdecydowania utracili w dużym stopniu szacunek stojących obok nich ludzi, którzy z rozbawieniem spoglądali na tych pewnych swojej prawości dostojników, którzy teraz odnieśli porażkę.

Wszystkie te wypowiedzi i czyny Chrystusa miały duże znaczenie, a ich wpływ miał wzrosnąć jeszcze bardziej po Jego ukrzyżowaniu i wniebowstąpieniu. Wielu z tych, którzy z zaciekawieniem czekali na wynik stawianych Jezusowi pytań, stało się następnie Jego uczniami, bo Jego słowa pociągnęły ich tego pamiętnego dnia. To, co oglądali na dziedzińcu świątyni, nigdy nie zostało wymazane z ich pamięci. Rozmawiali między sobą o kontraście między Jezusem a wysokimi kapłanami. Dumni dygnitarze kościelni odziewali się w ozdobne i drogie szaty, a ich głowy ozdabiały kosztowne tiary. Postawy takich dygnitarzy były pełne majestatu, a ich długie włosy i brody srebrzył wiek. Ich wygląd przejmował czcią patrzących. Przed tymi wysoko postawionymi osobistościami stanął teraz Majestat nieba, pozbawiony ozdób i przepychu. Szaty Jego były zakurzone po podróży, a pobladła twarz wyrażała cierpliwy smutek. Jednakże malowała się na niej godność i dobroć, które silnie kontrastowały z pełnymi pychy i pewności siebie posępnymi twarzami kapłanów. Wielu z tych, którzy byli świadkami słów i czynów Jezusa w świątyni, zachowało pamięć o Nim w swych sercach jako o Bożym proroku. Ale gdy uczucia ludzi poczęły się skłaniać ku Niemu, wzrastała nienawiść kapłanów. Mądrość, która pozwoliła Mu uniknąć zastawianych nań sideł, była nowym dowodem Jego boskości, ale powiększała zarazem ich gniew. []

W swoim sporze z rabinami Chrystus nie dążył do upokorzenia przeciwników. Nie cieszyła Go świadomość zneutralizowania przeciwników, bowiem miał przekazać ludzkości ważną naukę. Unieszkodliwił swych wrogów tym, że pozwolił, aby zaplątali się w swoją własną pułapkę. Ich przyznanie się do nieznajomości charakteru chrztu dokonywanego przez Jana dało Jezusowi okazję do przemawiania, aby pokazać ich prawdziwe położenie i dodać nowe ostrzeżenia do wszystkich poprzednich.

„A jak się wam wydaje? — rzekł Chrystus. — Pewien człowiek miał dwóch synów. Przystępując do pierwszego, rzekł: Synu, idź, pracuj dziś w winnicy. A on, odpowiadając, rzekł: Tak jest, panie! Ale nie poszedł. I przystępując do drugiego, powiedział tak samo. A on, odpowiadając, rzekł: Nie chcę, ale potem zastanowił się i poszedł. Który z tych dwóch wypełnił wolę ojcowską?” MAT. 21,29-31.

To niespodziewane pytanie zaskoczyło słuchaczy. Słuchali uważnie przypowieści i odpowiedzieli natychmiast: „Ten drugi”. Spoglądając na nich spokojnym wzrokiem Jezus powiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, że was celnicy i wszetecznice wyprzedzają do Królestwa Bożego. Albowiem przyszedł Jan do was ze zwiastowaniem sprawiedliwości, ale nie uwierzyliście mu, natomiast celnicy i wszetecznice uwierzyli mu; a wy, chociaż to widzieliście, nie odczuliście potem skruchy, aby mu uwierzyć” MAT. 21,31-32.

Kapłani i przywódcy musieli udzielić prawidłowej odpowiedzi na pytanie Chrystusa i dlatego wypowiedzieli się na korzyść drugiego syna. Ten zaś symbolizował pogardzanych i znienawidzonych celników. Poborcy podatków byli to ludzie w najwyższym stopniu zdemoralizowani. Byli oni istotnie przestępcami prawa Bożego, dając swym życiem dowód całkowitego niestosowania się do wymagań Boga. Byli niewdzięczni i bezbożni, a na wezwanie, aby szli pracować w winnicy Pańskiej, odpowiedzieli pogardliwą odmową. Lecz gdy przyszedł Jan, nawołujący do pokuty i chrztu, celnicy przyjęli głoszone przez niego poselstwo i zostali ochrzczeni.

Pierwszy syn miał przedstawiać przywódców żydowskich. Niektórzy z faryzeuszy wyrazili skruchę i przyjęli chrzest Jana, nie chcieli jednak uznać, że został on posłany przez Boga. Jego ostrzeżenia i napomnienia nie skłoniły ich do zmiany postępowania. „Natomiast faryzeusze i uczeni w zakonie wzgardzili postanowieniem Bożym o nich samych, bo nie dali się przez niego ochrzcić” ŁUK. 7,30. Głoszone przez Niego objawienie przyjęli z pogardą. Podobnie jak pierwszy syn, który zawołany przez ojca, odpowiedział: „Idę, panie”, lecz nie poszedł, tak kapłani i przywódcy głosili posłuszeństwo, lecz w praktyce okazywali jego brak. Starali się demonstrować swoją pobożność głosząc, że są posłuszni Bożemu prawu. Było to jednak tylko pozorne posłuszeństwo. Kapłani potępiali i wyklinali celników jako ludzi bezbożnych, a mimo to ci ostatni przez swą wiarę i czyny dowiedli, że znaleźli krótszą drogę do nieba niż zadufani w sobie faryzeusze, którym dane było światło wielkiej prawdy, lecz których czyny nie odpowiadały zewnętrznej pobożności, jaką się chełpili.

Kapłani i przywódcy nie chcieli słuchać tych przenikliwych prawd. Woleli zachować milczenie łudząc się nadzieją, że Jezus powie coś, co by można było obrócić przeciw Niemu; lecz wypadło im znieść jeszcze niejedno.

„Innego podobieństwa wysłuchajcie: Był pewien gospodarz, który zasadził winnicę, ogrodził ją płotem, wkopał w nią prasę i zbudował wieżę, i wydzierżawił ją wieśniakom, i odjechał. A gdy nastał czas winobrania, posłał sługi swoje do wieśniaków, aby odebrali jego owoce. Ale wieśniacy pojmali sługi jego; jednego zbili, drugiego zabili, a trzeciego ukamienowali. Znowu posłał inne sługi w większej liczbie niż za pierwszym razem, ale im uczynili to samo. A w końcu posłał do nich syna swego, mówiąc: Uszanują syna mego. Ale gdy wieśniacy ujrzeli syna, mówili między sobą: To jest dziedzic; nuże, zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego. I pochwycili go, wyrzucili poza winnicę i zabili. Gdy więc przyjdzie pan winnicy, co uczyni owym wieśniakom?” MAT. 21,33-40. []

Jezus skierował to pytanie do wszystkich obecnych, lecz kapłani i przywódcy odpowiedzieli jako pierwsi: „Wytraci sromotnie tych złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym wieśniakom, którzy mu we właściwym czasie będą oddawać owoce” MAT. 21,41. Odpowiadający nie od razu pojęli zastosowanie przypowieści, lecz wkrótce zorientowali się, że wymknęło się im samooskarżenie. W tej przypowieści właściciel winnicy przedstawiał Boga, wieśniacy — naród żydowski, a ogrodzenie — prawo Boże, które miało stanowić jego obronę. Wieża była symbolem świątyni. Właściciel winnicy uczynił wszystko, co było potrzebne do jej rozkwitu: „Cóż jeszcze należało uczynić mojej winnicy, czego ja jej nie uczyniłem?” IZ. 5,4. W ten sposób przedstawiona była nieustająca opieka Boża nad Izraelem. I jak wieśniacy powinni byli zwrócić gospodarzowi uzgodnioną część owoców z winnicy, tak naród Boży powinien był uczcić Go poprzez sposób życia zgodny z otrzymanymi świętymi przywilejami. Jednakże podobnie jak dzierżawcy, zabijający służących swego Pana, wysłanych po należną część owoców, Żydzi skazywali na śmierć proroków, których Bóg posyłał, aby wzywali ich do pokuty. Wysłannicy byli zabijani jeden po drugim. Dotąd znaczenie przypowieści nie nastręczało wątpliwości, a także dalsza jej część była oczywista. W umiłowanym synu, którego gospodarz winnicy posłał do nieposłusznych wieśniaków i którego oni schwytali, kapłani i przywódcy dostrzegli wyraźnie obraz Jezusa oraz grożący Mu los. Zamierzali przecież zabić Tego, którego Ojciec wysłał do nich jako ostatnie upomnienie. Odwet zastosowany wobec niewdzięcznych wieśniaków symbolizował los tych wszystkich, którzy przyczynili się do skazania Chrystusa na śmierć.

Patrząc na nich z litością Zbawiciel ciągnął dalej: „Czy nie czytaliście nigdy w Pismach: Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym; Pan to sprawił i to jest cudowne w oczach naszych? Dlatego powiadam wam, że Królestwo Boże zostanie wam zabrane, a dane narodowi, który będzie wydawał jego owoce. I kto by upadł na ten kamień, roztrzaska się, a na kogo by on upadł, zmiażdży go”.

To proroctwo Żydzi powtarzali często w synagogach, odnosząc je do nadejścia Mesjasza. Chrystus był kamieniem węgielnym całej społecznej organizacji Żydów i całego planu zbawienia. Ten Kamień Węgielny budowniczowie żydowscy — kapłani i przywódcy Izraela — odrzucili. Zbawiciel natomiast zwracał ich uwagę na proroctwa, które ukazywały grożące Izraelowi niebezpieczeństwo, usiłując wszystkimi dostępnymi sobie środkami wyjaśnić im istotę czynu, którego mieli się właśnie dopuścić.

Jego słowa miały jeszcze inny cel. Stawiając pytanie: „Gdy więc przyjdzie pan winnicy, co uczyni owym wieśniakom?”, Chrystus przewidział odpowiedź sformułowaną przez faryzeuszy i postanowił, że wydadzą sami na siebie wyrok. Jego ostrzeżenia, które nie zdołały nakłonić ich do skruchy, przypieczętowały ich los. Jednocześnie Jezus pragnął, aby mogli zobaczyć, że ściągają na siebie zgubę. Zamierzał przedstawić im sprawiedliwości Bożą, która miała się wypełnić przez utratę ich narodowych przywilejów, lecz nie tylko w akcie zburzenia ich świątyni i ich stolicy, ale także w fakcie rozproszenia narodu.

Słuchacze zrozumieli ostrzeżenie. Lecz pomimo wyroku, który sami na siebie wydali, kapłani i przywódcy byli gotowi iść wybraną drogą do końca mówiąc: „To jest dziedzic; nuże, zabijmy go”. „I usiłowali go pojmać, ale bali się ludu”, gdyż widzieli, że uczucia narodu przychylne są Chrystusowi. []

Wybierając proroctwo o odrzuconym kamieniu Chrystus miał na myśli rzeczywisty wypadek z historii Izraela, a mówiąc ściślej, z historii budowy świątyni. Choć był typowy dla czasów pierwszego przyjścia Chrystusa i musiał ze szczególną siłą oddziaływać na Żydów, nie stracił nic dla nas na wartości. Podczas budowy świątyni Salomona potężne głazy potrzebne do postawienia jej fundamentów i ścian były przygotowane w kamieniołomach. Po tym procesie były dostarczane na plac budowy, przy czym nie stosowano żadnych urządzeń mechanicznych, aby ulżyć ludzkiemu wysiłkowi. Ustawianie bloków na właściwych miejscach było zadaniem robotników. Do budowy fundamentów dostarczono pośród innych kamieni jeden o niezwykłych wymiarach i kształcie i robotnicy nie widzieli dla niego żadnego zastosowania, odmawiając jego przyjęcia. Ten porzucony kamień był źródłem ich gniewu, kiedy codziennie musieli go omijać, i długo leżał bezużytecznie. Ale gdy budowniczowie przystąpili do wykonywania narożnika, poczęli szukać kamienia o wystarczająco dużych wymiarach, odporności i kształtach, który byłby w stanie unieść taki ciężar. Gdyby ta część konstrukcji została niewłaściwie zbudowana, zagrażałaby bezpieczeństwu całej budowli. Budowniczowie zrozumieli, iż muszą sięgnąć po kamień odporny na działanie słońca, mrozu i huraganu. Wybrano szereg kamieni, które jednak pod dużym obciążeniem kruszyły się. Inne znowu nie wytrzymywały nagłych zmian atmosferycznych. Wtedy dopiero przypomniano sobie o porzuconym kamieniu. Pozostawał on wystawiony przez dłuższy czas na działanie powietrza, słońca i burz, nie wykazując przy tym najmniejszych pęknięć. Budowniczowie zaczęli oglądać ten kamień i okazało się, że przetrzymał dotąd wszelkie próby oprócz jednej. Jeżeli zdoła przetrzymać nadmierne obciążenie, mógł być wzięty pod uwagę jako kamień węgielny. Próba została przeprowadzana, kamień okazał się przydatny i został położony na swoim miejscu, do którego ściśle przylegał. W proroczym widzeniu zostało objawione Izajaszowi, że kamień ten jest symbolem Chrystusa.

Napisał: „Tylko Pana Zastępów miejcie za Świętego, niech On będzie waszą bojaźnią i On waszym lękiem! I będzie wam światłością i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia dla obydwu domów Izraela, sidłem i siecią dla mieszkańców Jeruzalem. I wielu potknie się o niego i upadną, i potłuką się, i będą usidleni i schwytani” IZ. 8,13-15. Poruszony proroczą wizją, odnoszącą się do pierwszego przyjścia, prorok odczuł, że Chrystus ma znieść wszystkie próby i obciążenia na podobieństwo symbolicznego węgielnego kamienia w świątyni Salomona. „Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja kładę na Syjonie kamień, kamień wypróbowany, kosztowny kamień węgielny, mocno ugruntowany: Kto wierzy, ten się nie zachwieje” IZAJ. 28,16.

W swej nieskończonej mądrości Bóg wybrał kamień pod fundament i sam go ułożył, nazywając go fundamentem pewnym. Na Nim to cały świat może złożyć swe kłopoty i troski, a On się nie zapadnie pod ich ciężarem. Można na Nim budować z całkowitą pewnością. Chrystus jest owym „kamieniem wypróbowanym” i dlatego nie mogą się na Nim zawieść ci, którzy weń uwierzyli. Stawił w zwycięski sposób czoło wszelkim próbom, nie załamując się pod ciężarem winy Adama ani win jego potomstwa. W walce ze złem był zawsze czymś większym niż zwykły zwycięzca. Niósł na sobie ciężary wrzucone na Jego barki przez skruszonych grzeszników. Grzeszne serce znalazło w Chrystusie oparcie, bowiem jest On „kamieniem węgielnym”. Wszyscy, którzy się Jemu podporządkowują, zyskają bezwarunkowe bezpieczeństwo.

W proroctwie Izajasza mówi się o Chrystusie jako o pewnym fundamencie oraz jako o kamieniu obrazy. Apostoł Piotr, pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego, wskazuje wyraźnie, dla kogo Chrystus jest kamieniem węgielnym, a dla kogo kamieniem obrazy:

„Gdyżeście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego, do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, a kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni” 1 PIOTRA 2,3-8. []

Ci, którzy wierzą, że Chrystus jest pewnym fundamentem, rozbili się, upadając na tę Skałę. Powyższa przypowieść przedstawia ludzi, którzy oddali się Chrystusowi i niezłomnie w Niego wierzą. Upadek na Skałę i rozbicie oznaczają rezygnację z własnej sprawiedliwości, przyjście do Chrystusa z żalem za swoje przewinienia i wiarę w Jego przebaczającą miłość. I tak oto przez wiarę i posłuszeństwo budujemy na Chrystusie jako naszym fundamencie.

Na tym Żywym Kamieniu mogą budować zarówno Żydzi, jak i poganie, bowiem jest to jedyna bezpieczna opoka. Jest ona dostatecznie obszerna dla wszystkich, a jej wytrzymałość pozwala złożyć na niej ciężar całego świata. Wszyscy, którzy opierają swoje budowle na Chrystusie, na owym żywym kamieniu, stają się sami żywymi kamieniami. Wielu ludzi dzięki swym własnym staraniom zdobyło wykształcenie, ogładę i wspaniałe zalety, lecz nie mogą się stać „żywymi kamieniami”, gdyż nie mają łączności z Chrystusem, a bez tego nikt nie może dostąpić zbawienia. Nigdy nie zdołamy oprzeć się burzom pokus, jeżeli Chrystus nie będzie żył w nas. Nasze wieczne bezpieczeństwo uzależnione jest od budowania na pewnym Fundamencie; tymczasem wielu ludzi opiera swoje budowle na fundamentach nie wypróbowanych. Gdy spadnie deszcz, rozszaleją się burze i przyjdzie powódź, dom ich zawali się, gdyż nie został wsparty na wiecznej skale — kamieniu węgielnym, którym jest Jezus Chrystus.

„Ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni”. Dla nich Chrystus jest kamieniem obrazy. Lecz „kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym”. Jako odrzucony kamień Chrystus w swej misji na ziemi znosił lekceważenia i obelgi. „Wzgardzony był i opuszczony przez ludzi, mąż boleści, doświadczony w cierpieniu (...), wzgardzony tak, że nie zważaliśmy na niego” IZ. 53,3. Lecz bliski był czas, kiedy miał okryć się chwałą. Po zmartwychwstaniu miał być ogłoszony „Synem Bożym w mocy” RZYM. 1,4. Podczas swego drugiego przyjścia na ziemię ukaże się jako Pan nieba i ziemi. Ci, którzy wtedy byli za ukrzyżowaniem Go, poznają wówczas Jego wielkość. Odrzucony kamień stanie się najważniejszy w oczach całego wszechświata.

„A na kogo by on upadł, zmiażdży go”. Ludzie, którzy odrzucili Chrystusa, niedługo mieli ujrzeć zagładę swego miasta i swego narodu. Ich wielkość miała się załamać, a sami mieli rozproszyć się po świecie. Czym było to, co zniszczyło Żydów? Była to właśnie owa Skała, która mogła stać się ich twierdzą, gdyby zdecydowali się budować na Niej. Zniszczyło ich wzgardzenie Bożą dobrocią, odrzucenie prawości i zlekceważenie łaski. Ludzie sami postawili się w opozycji wobec Boga i w ten sposób wszystko, co mogłoby być ich zbawieniem, obróciło się przeciwko nim. Wszystko, co Bóg powołał do życia, oni przeznaczyli na śmierć. Ukrzyżowanie Chrystusa przez Żydów stanowiło wyrok na Jerozolimę. Krew przelana na Golgocie włożyła na Żydów ciężar, który stał się powodem ich zatracenia w świecie teraźniejszym i przyszłym. Tak samo będzie, gdy nadejdzie ostatni dzień, a wyrok spadnie na tych, którzy odrzucili łaskę Bożą. Chrystus, ich kamień obrazy, ukaże się im jako góra zemsty. Chwała Jego oblicza, która jest życiem dla sprawiedliwych, będzie dla niesprawiedliwych niszczącym ogniem. Ponieważ grzesznicy wzgardzili miłością i zlekceważyli łaskę, nie będą mogli uniknąć zagłady.

Za pomocą przypowieści i powtarzanych wciąż ostrzeżeń Jezus wskazywał Żydom skutki odrzucenia przez nich Syna Bożego. Słowa swoje kierował do wszystkich, którzy zawsze odmawiali uznania Go za Odkupiciela. Zbezczeszczona świątynia, nieposłuszny syn, nieuczciwi dzierżawcy, pogardliwi budowniczowie — to wszystko nie jest obce życiu każdego grzesznika. Dopóki nie okaże skruchy, udziałem jego będzie wieczna zguba, której zapowiedź zawarta jest w tych ostrzeżeniach.

inne tematy z tej serii:
BÓG Z NAMI | WYPEŁNIENIE CZASU | DO CIEBIE ZBAWICIELU! | OFIAROWANIE | WIDZIELIŚMY BOWIEM GWIAZDĘ JEGO
WIELKANOCNA WIZYTA
| CHRZEST | WESELE W KANIE GALILEJSKIEJ | W JEGO ŚWIĄTYNI | NIKODEM | UWIĘZIENIE I ŚMIERĆ JANA
POWOŁAŁ ICH DWUNASTU
| KAZANIE NA GÓRZE | SETNIK | KTO TO BRACIA MOI? | ZAPROSZENIE | UMILKNIJ! UCISZ SIĘ! | DOTYK WIARY
DAJCIE WY IM JEŚĆ
| NOC NAD JEZIOREM | I ZOSTAŁ PRZEMIENIONY | BŁOGOSŁAWIENIE DZIECI | ŁAZARZU, WYJDŹ! | ZACHEUSZ
 UCZTA W DOMU SZYMONA | OTO KRÓL TWÓJ PRZYJDZIE | POTĘPIONY NARÓD | ŚWIĄTYNIA PONOWNIE OCZYSZCZONA
BIADA FARYZEUSZOM
| NA GÓRZE OLIWNEJ | SŁUGA SŁUG | NA PAMIĄTKĘ MOJĄ | GETSEMANE | PRZED ANNASZEM I W PAŁACU KAIFASZA
JUDASZ
| NA SĄDZIE U PIŁATA | GOLGOTA | WYKONAŁO SIĘ! | W GROBOWCU JÓZEFA | WSTAŁ Z MARTWYCH
CZEMU PŁACZESZ?
| DO OJCA MEGO I OJCA WASZEGO

 
   

[]

   
 

główna | pastor | lekarz | zielarz | rodzina | uzależnienia | kuchnia | sklep
radio
| tematy | książki | czytelnia | modlitwa | infoBiblia | pytania | studia | SMS-y
teksty | historia | księga gości | tapety | ułatwienia | technikalia | e-Biblia | lekcje
do pobrania
| mapa | szukaj | autorzy | nota prawna | zmiany | wyjście

 
 
 

© 1999-2003 NADZIEJA.PL sp. z o.o. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Bank BPH II/O Warszawa, 10601015-320000744691